Centrum Informacji
Turystycznej
Wisła Plac Hoffa 3, kom. 791 400 485
tel. (33) 855 34 56
Jerzy Kral pochodził z Lipowca. W okresie międzywojennym prowadził własny sklep w Ustroniu Polanie. Niestety z powodu kłopotów finansowych zmuszony był do likwidacji tego interesu. Przeniósł się do Wisły i przez pewien okres pracował na Oazie w sklepie Heleny Raszka (dawny, pierwszy sklep „Bazar”). Po wojnie został pracownikiem Urzędu Gminnego w Wiśle jako „specjalista” od podatków. Urzędował z reguły w przejściu między biurami, stojąc za antycznym sekretarzykiem, zawsze pogodny, uśmiechnięty, dowcipny, wyłapując z przychodzących petentów osoby, które miały jakieś zaległości podatkowe. Należy zaznaczyć, iż jak wspomina jego wnuk, Andrzej Malec oraz Władysława Maryniok Cieślar, znał z pamięci mieszkańców Wisły po obowiązujących wówczas numerach domów do numeru 1000, powyżej tej numeracji musiał się posiłkować spisem mieszkańców. Jak wspomina pani Władysława, znał ludzi z imienia i nazwiska orientował się w ich sprawach rodzinnych a nawet – gdo s kim spowoł.
O Jego niebywałej pamięci niech świadczy fakt, iż po powrocie do domu z niedzielnego nabożeństwa, potrafił wiernie, z pamięci odtworzyć treść kazania, zapisując go w swoim notatniku. Jako pracownik gmiński cieszył się pewnymi przywilejami dotyczącymi urzędowania w dni targowe. W tym dniu, kiedy na targu można było spotkać wielu mieszkańców Wisły, Kraliczek tam właśnie przenosił swoje urzędowanie. Ponieważ, jak już powyżej wspomniałem, znał prawie wszystkich wiślan, z łatwością odnajdywał tych, którzy zapomnieli uiścić w terminie, należnych podatków. Wdzięczni za przypomnienie, zapraszali Kraliczka na część nieoficjalną do gospody „Piast” (dzisiejsza restauracja „Ogrodowa”). Należy jednak zaznaczyć, iż ten system ściągania podatków był bardzo skuteczny, ku zadowoleniu wszystkich stron: do Gminy wpływały zaległe podatki, dłużnicy natychmiast regulowali swoje zaległości a Kraliczek otrzymywał od wdzięcznych wiślan tradycyjną satysfakcję. Tej niezwykłej, barwnej o dużym poczuciu humoru, postaci, p. Władysława Maryniok Cieślar poświęciła, napisany przez nią utwór pt. Wiślański „encyklopedysta”. W sposób bardzo obrazowy i sugestywny scharakteryzowała osobę Kraliczka. Oto fragmenty tego opowiadania: „Bo kieryż z tutejszych nie znoł tej niskij, łokrąglutkij jak piłka postaci, o dycki roześmianej niczym miesiónczek w pełni gembie i wiekowej, naznaczónej starośció czopce na głowie. Chodzowoł se dycki po dziedzinie z gazdowskó powogó, przez wszyckich cenióny i poważany, do wszyckich kóntów zoglóndoł, wszycko widzioł i o wszyckim dycki cosik powiedzieć poradził”. „ Ze złej woli niczego nie robił ale miglanc był sniego taki, że hruza kany”. W innym miejscu tak pisze: „Kiedy był jeszcze młodym pachołkym i za dziywkami się uganioł, założył se taki kalendorzyk, w kierym se dokładnie wszyciutko zapisowoł, to znaczy co, kiedy i sjakó dziywkó mioł, co miało go chrónić przed alimentami, dyby się kiedy kierej o takowe zasóndzić go zachciało”.
A tak wspomina pewne zabawne wydarzenie związane z Kraliczkien, długoletni, zasłużony działacz sportowy, hetman goroli wiślańskich, nieżyjący już, Stefan Pojda: „Piłkarze KS „Start” Wisła mieli rozegrać w jedną niedzielę mecz z bodajże z Drogomyślem na boisku znajdującym się w ówczesnym czasie za szkołą w Wiśle Centrum (dzisiejszy Park Kopczyńskiego). W poprzedzającym mecz dniu, działacze klubu przyszli przygotować boisko do mającego się odbyć meczu. Jakież było ich zdziwienie, kiedy zauważyli iż boisko pozbawione jest bramek. Po długich poszukiwaniach, okazało się, że Kraliczek usunął bramki, ponieważ wypasał on czasami swoją krowę na boisku i nie pozwoli aby chłapcy tłoczali mu trowe.”
Zapewne, wiele zabawnych opowieści związanych z Kraliczkiem krąży nadal wśród starszego pokolenia wiślan – moim celem było przypomnienie tej zapomnianej a niebywale oryginalnej i wspaniałej postaci z którą miałem przyjemność kilka lat pracować razem.
P.S. Dziękuję panu Andrzejowi Malcowi za udzielone informacje i dostarczenie zdjęć swego dziadka, Jerzego Krala.
Jerzy Kufa